piątek, 9 października 2015

SZKOCJA - POLSKA 2:2, CZYLI KOSZMAR MINIONEGO WIECZORU!!!

My, Polacy, lubimy jednak czuć dreszcz emocji do samego końca, co? Wczoraj ziścił się najgorszy z możliwych scenariuszy. Remis w Glasgow sprawia, że w niedzielę na Narodowym "poleje się krew" Ostatnie starcie. Walka o awans. Po spektakularnym, a przede wszystkim historycznym zwycięstwie nad Niemcami, każdy Polski kibic inaczej wyobrażał sobie końcówkę eliminacji. Nie ma co narzekać, bo do dzisiaj pamiętam niektóre komentarze zaraz po rozlosowaniu grup eliminacyjnych. Zastanawiano się czy poradzimy sobie z Gibraltarem, a o meczu z mistrzami świata pisano nawet o dwucyfrowym wyniku. Szczególnie mając w pamięci świeżą, jak na tamtą chwile, demolkę Niemców w Brazylii z gospodarzami. Nagle nasza reprezentacja pokazała power. Stała się synonimem dobrej jakości gry i zgranego zespołu. Wybuchła "Nawałkanica", a kibice, którzy do tej pory z ironią śpiewali "nic się nie stało", stali się w jednej chwili strażnikami godności reprezentacji narodowej. Nie ma się co oszukiwać. Grupę mamy trudną. Nie sugerujmy się pozycjami w rankingu FIFA czy wartością piłkarzy. Wczoraj czytałem teksty dotyczące wartości zawodników. Śmiano się, że pierwsza jedenastka Szkocji jest warta niewiele więcej od samego Lewandowskiego. Nie tędy droga. Boisko wszystko weryfikowało, a wyniki to udowodniły. Na Lewandowskim opiera się cała nasza reprezentacja, tak samo jak swojego czasu Portugalia na Ronaldo. Dobrze, że mamy takiego napastnika, który czego nie dotknie zamienia w złoto. W niedzielę nie ma zabawy ani sentymentów. Z Irlandią trzeba wygrać. Nie odkrywam tu Ameryki. Emocje mamy gwarantowane. Co by się nie stało, tak jak jestem tak będę dumny z naszej reprezentacji. DO BOJU POLSKO!!!
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy